“Anti-aging”.

 Witaj brzusiu…  Medycyna „anti-aging”.

 

Do niedawna sformułowanie „zdrowe starzenie” uważano za dziwne. Aktualnie oddziela się naturalny proces starzenia od skutków konkretnych chorób. W gabinecie coraz częściej spotykam zadbanych panów po siedemdziesiątce oczekujących farmakologicznego wsparcia ich aktywnego życia intymnego.

Jednocześnie więcej jest otyłych mężczyzn około „czterdziestki”, którzy sami stwierdzają, że mają problemy z potencją.

Należy wyraźnie podkreślić, że seksualność jest bardzie funkcją stanu zdrowia niż wieku.

A stan zdrowia zależy w dużej części od nas, od trybu życia. Uwarunkowanie genetyczne nie zmienia faktu, że od człowieka zależy dalej się dzieje z już ujawnionymi schorzeniami. Nie ma tygodnia, żeby pacjent mi nie tłumaczył, że pozwala na podwyższony poziom cholesterolu czy też ciśnienia krwi, bo to jest już „takie rodzinne”. Tymczasem powinno to tylko skłaniać do bardziej energicznego działania.

Wyraźnie przekroczona norma LDL („niedobry cholesterol”) u osoby z obciążeniem rodzinnym oznacza, że dieta i ruch najprawdopodobniej nie wystarczy i należy rozważyć stosowanie leków w sposób stały.

Pacjentowi trudno jest pogodzić się z tym, że leki będą pobierać przez wiele lat, według dzisiejszej medycyny jest to decyzja „na zawsze”. Oczywiście można odstawić te leki w każdej chwili, ale wtedy ponownie szybko organizm będzie zalewany lipidową nadprodukcją.

Mechanizm działanie tych leków, polega na częściowym blokowaniu syntezy cholesterolu i trójglicerydów (tłuszczów). Nawet u młodych, szczupłych mężczyzn zgłaszających się do poradni z powodu problemów ze wzwodem często stwierdza się zaburzenia gospodarki lipidowej.

Naczynia krwionośne męskich narządów płciowych mają bardzo mały przekrój i łatwo dochodzi tam do blokowania przepływu krwi. Zmiany miażdżycowe pojawiają się tutaj szybciej, niż np. w naczyniach wieńcowych serca. Coraz częściej podkreśla się fakt, że zaburzenia wzwodu około 2 lat wyprzedzają pojawienie się objawów ze strony serca.

Tak więc problemy ze wzwodem są czerwonym światłem dla seksu, ale także żółtym w kardiologii…

Temat otyłości i nadwagi jest frustrujący, bo obnaża naszą słabość i niekonsekwencję w walce z obżarstwem lenistwem, wygodnictwem. Mamy z tego powodu poczucie winy.

Czy potrzebnie? Uważam, że stanowczo nie. Przewlekające się poczucie winy jest stanem autodestrukcyjnym. Brak akceptacji własnego ciała jest także autodestrukcyjne.

Swoje ciało należy nie tylko tolerować, ale i akceptować, bo jest to ciało najbliższej i najważniejszej dla nas osoby. Oczywiście, akceptacja nie powinna wykluczyć prób poprawienia sylwetki na „wyższy poziom”.

Mimo efektu „yo-yo” trzeba ciągle walczyć. Efekty zazwyczaj nie są współmierne do włożonych wysiłków, to fakt.

Ale „odpuszczenie” sobie tematu”, przyznanie sobie, że „jakiego mnie, Panie Boże, sobie stworzyłeś, takiego mnie masz”- jest klęską. Trzeba się starać, ale bez poczucia winy…

Z genetyką nie wygramy, ale walczyć trzeba.

Warto wiedzieć, że tkanka tłuszczowa jest aktywna hormonalnie.

Otyli mężczyźni mają więcej estrogenów, które są tzw. hormonami żeńskimi (nazwa historyczna). Otłuszczenie wątroby powoduje też zakłócenia metaboliczne i tzw. męskie hormony są zamieniane w tzw. hormony żeńskie. Podawanie z zewnątrz hormonów testosteronowych nie jest wtedy skuteczne, a nawet skutek bywa odwrotny do oczekiwanego.

Stosowanie hormonów płciowych na własną rękę jest dużym błędem. Można sobie zablokować przysadkę mózgową, co skutkuje zaprzestaniem produkcji własnych hormonów. Widzimy to często u młodych „koksujących” w siłowniach.

Kolejność postępowania w seksuologii (tak jak w całej medycynie) jest taka:

  1. Diagnostyka (także laboratoryjna, a więc cholesterol, tłuszcze, cukier, hormony).
  2. Modyfikacja stylu życia: aktywność ruchowa, dieta, rzucenie palenia, walka z otyłością itd.
  3. Leczenie według potrzeb: leki przeciwcholesterolowe, przeciwnadciśnieniowe, naczyniowe, ew. środki hormonalne.

Często potrzebna jest również psychoterapia.

Na zakończenie należy podkreślić, że bez modyfikacji czynników ryzyka zaburzeń seksualnych (otyłość, cukrzyca, nadciśnienie, palenie, zaburzenia gospodarki lipidowej, zaburzenia hormonalne, depresje, nadużywanie alkoholu, mała aktywność ruchowa) – stosowanie nawet najlepszych leków jest mało skuteczne lub ich skuteczność jest tylko czasowa.

Podsumowując, należy podkreślić, że aktywność seksualna zależy głównie od stanu zdrowia, a nie od wieku. Zdrowym seksualnie można i należy być! – do końca życia.

JW, seksuologia.com