Te papierosy … Męskie lęki …

images (59)

            

            Tego boi  się mężczyzna.

  Więcej palenia, mniej twardnienia…

 

 

Gabinety lekarzy seksuologów pełne są mężczyzn, niewiele w nich widać pań. Dlaczego?
Czyżby problemy seksualne trapiły bardziej męską połowę populacji?
Nie! Obie subpopulacje mają intymne trudności.
Problemy mężczyzn są jednak bardziej funkcjonalnie zauważane. Są to zakłócenia wzwodu, czyli zaburzenia erekcji, widoczne w sposób nieubłagany i wręcz okrutny.
Bywa, że uniemożliwiają współżycie, zmuszają do wizyty u lekarza.

Lęk przed tym, że penis odmówi posłuszeństwa był obecny w psychice mężczyzn prawdopodobnie  “od zawsze”.
Historia medycyny to także historia prób wynalezienia skutecznego środka na męską przypadłość. Próbowano prawie wszystkiego,  do niedawna z miernym efektem.

Niektóre z wprowadzonych do praktyki przed tysiącami lat preparaty są jeszcze i dzisiaj używane. Przykładem jest ginseng, czyli korzeń żeń-szenia.
Afrodyzjaki nie mają jednak istotnego wpływu na ukrwienie narządów płciowych, a więc ich skuteczność w zaburzeniach erekcji jest niewielka.

Wpływają na libido, czyli poziom potrzeb seksualnych.

A przecież nie o to zazwyczaj panom chodzi!
Problemem spędzającym sen z oczu nie jest bowiem brak ochoty do miłosnej aktywności, są to częściej trudności ze sprawnością utrudniającą realizację intymnych potrzeb.
Dla sprawności najważniejsze jest ukrwienie, czyli napełnienie penisa krwią.
Niewiele w tym pomagają  reklamowane suplementy, są to mieszanki afrodyzjaków, a nie leków naczyniowych.

Dopiero pod koniec XX wieku udało się odkryć związek chemiczny mający wpływ na ukrwienie. Jest to tlenek azotu, prosty związek chemiczny.
W tej chwili w Polsce dla leczenia dysfunkcji erekcyjnej dysponujemy preparatami doustnymi oraz do iniekcji.
Stosowanie leków na erekcję bez konsultacji ze specjalistą jest obarczone ryzykiem.
Chodzi także o interakcje lekowe. Szkodliwe, a nawet groźne jest łączenie “leków erekcyjnych” z niektórymi preparatami stosowanymi w kardiologii.

Doustne środki leczące zaburzenia erekcji (tzw. inhibitory fosfodiesterazy typu piątego) potęgują działanie “nitratów” i innych donorów tlenku azotu. W polskim lecznictwie stosuje się sporo preparatów tej grupy, choć coraz rzadziej.
Najbardziej znane to: nitrogliceryna, effox, molsidomina oraz preparaty wziewne stosowane w “angina pectoris” – czyli chorobie naczyń wieńcowych.

Łączenie ich z “lekami erekcyjnymi” powoduje nadmierny wzrost poziomu tlenku azotu, a przez to prowadzi do gwałtownego spadku ciśnienia tętniczego krwi; poza szpitalem trudno skutecznie na to reagować.
Kupowanie preparatów poza apteką (internet) jest szczególnie niebezpieczne.

Media wielokrotnie podawały, że znajdowano w „podróbkach” tam kupowanych niepożądane substancje, jak kofeinę, amfetaminę (środek odurzający!) oraz cement (bez komentarzy!).
Sporadycznie osłabienie lub brak wzwodu ma prawo się zdarzyć. Żaden układ czy narząd nie ma 100% sprawności.

Jeśli jednak takie sytuacje się powtarzają, to nie ma na co czekać, tylko należy skorzystać z pomocy lekarza seksuologa.
Lepiej nie liczyć na to, że “samo przejdzie”, bo  objaw ma tendencje do utrwalania się.

Dołącza się mechanizm nerwicowy, pojawia się obawa przed bliskością z kochaną osobą, robione są seksualne uniki…

Przyczynę zaburzeń wzwodu upatruje się zazwyczaj w czynnikach psychologicznych, zwłaszcza u mężczyzn młodych, rozpoczynających współżycie.

Generalnie większość przypadków zaburzeń erekcji ma charakter mieszany, gdzie tzw. czynniki somatyczne odgrywają także istotną rolę.

U większości panów w średnim wieku zgłaszających się do gabinetu występują schorzenia, które uszkadzają naczynia krwionośne.
Należą do nich nadciśnienie tętnicze, nikotynizm, otyłość, nieprawidłowy profil lipidowy (zazwyczaj podwyższony poziom cholesterolu frakcji LDL oraz trójglicerydów).
Szczególnie niekorzystny wpływ ma cukrzyca, która zakłóca grę naczyniową aż na trzy sposoby (neuropatia, angiopatia, miopatia).
Oczywiście stresy upośledzają erekcję.

Do lekarza seksuologa trafiają  panowie mający zazwyczaj więcej, niż jeden czynnik ryzyka, np. stres plus nikotynizm.
Dwa czynniki ryzyka w medycynie to więcej niż dwa, jest to inne “dodawanie”.
Właściwe leczenie dysfunkcji erekcyjnej to usuwanie czynników ryzyka naczyniowego.
Jeśli zostanie pominięty ten aspekt, jeżeli pacjent nadal będzie palił i nadużywał alkoholu, to lekarstwa “erekcyjne”  będą działały tylko czasowo.

Na dłuższą metę nie oszuka się organizmu, należy porzucić niezdrowy tryb życia!

Niektórzy sprawdzają swoją sprawność z inną kobietą. Zazwyczaj jest jednak jeszcze gorzej niż ze stała partnerką.
I wtedy mężczyzna zaczyna myśleć o sobie, jako impotencie.

Osobiście uważam, że nie ma impotencji (chyba, że nie ma ktoś w ogóle narządu), są tylko problemy z potencją.
Problemy, które można i które trzeba leczyć!

Warto przełamać psychologiczną barierę, nieracjonalny wstyd przed wizytą u profesjonalisty.
Gdy mężczyzna jest w gabinecie, to już jedna trzecia sukcesu.

Jerzy Więznowski,

seksuologia.org.pl

 

.